Pułk Armii Krajowej Baszta
10 Dywizji Piechoty AK im. Macieja
Rataja
|
Pułk Armii Krajowej BASZTA liczył około 2300 ludzi i stanowił połowę sił w największym w Warszawie V Obwodzie jakim był Mokotów.
BASZTA więła swój początek w Warszawie na Żoliborzu w 1939 roku. Harcerze Żoliborskiej 14 WDH pod kierownictwem harcmistrza Ludwika Bergera oraz hufcowego Żoliborza, oficera rezerwy Henryka Mittaka, zorganizowali podziemną grupę wojskową w sile plutonu piechoty w ramach tajnej organizacji wojskowej pod nazwą Służba Zwycięstwu Polski (SZP), później zmienionej na Wiązek Walki Zbrojnej (ZWZ). W późniejszym okresie - w sile batalionu Armii Krajowej, mianowanym batalionem sztabowym (stąd skrót nazwy). W 1943 roku decyzją Komendy Głównej AK zmieniono BASZTĘ z batalionu ochrony sztabu w pułk piechoty o noramalnych stanach, składający się z trzech pełnych batalionów i oddziałów pomocniczych.
Pulk BASZTA powstał jako jedyny z pułków piechoty w podziemiu bez
oparcia o tradycję jakiejkolwiek jednostki sprzed 1939 roku i jako
jeden z nielicznych odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari przez
kapitulę krzyża VM, której przewodniczył gen. Maczek w roku 1945.
Dowódcą pułku był ppłk Stanisław Karpiński "Daniel", a szefem sztabu i
zastępcą dowódcy pułku był major Kazimierz Szternal "Zryw" (cichociemny).
W skład pułku BASZTA wchodziły trzy bataliony:
- "Bałtyk" - pod dowództwem mjr. "Burzy" Eugeniusza Ladenbergerga
- "Olza" - pod dowództwem mjr. "Redy" Anatola Witolda Białynowicza-Obarskiego
- "Karpaty" - pod dowództwem mjr. "Majstra" Józefa Hoffmana.
Terenu Mokotowa broniła 10 Dywizja Piechoty AK im. Macieja Rataja, powołana rozkazem Komendanta Głównego AK we wrześniu 1944 roku, którą dowodził ppłk Józef Rokicki "Karol".
Oprócz żołnierzy Armii Krajowej walczyli na Mokotowie również żołnierze Polskiej Armii Ludowej (PAL). Na początku września 1944 roku utworzyli oni Obwód Mokotów PAL, którego komendantem został kpt. Edward Wtoczkowski "Pasek", jego zastępcą zaś por. Wacław Sterner "Adolf".
Tuż przed godziną "W" podjęto decyzję przeniesienia Kwatery Głównej AK z Mokotowa na Wolę. Pomimo to pułk BASZTA pozostał na Mokotowie otrzymując zadanie opanowania obiektów niemieckich, których najwięcej znajdowało się na odcinku północnym.
Walka BASZTY rozpoczęła się niemal punktualnie o godzinie 17.00. Zadania jakie otrzymał pułk znacznie przekraczały jego możlwości, niemniej walkę prowadzono do 27 września przez 58 dni i nocy - mimo słabego uzbrojenia, braku ciężkiej broni maszynowej, broni ppanc. Znaczna część żołnierzy szła do walki mając jako broń osobistą jedynie granat, czy butelkę z benzyną.
Niemcy wprowadzili do walki wszystkie rodzaje broni: lotnictwo, broń pancerną, ciężką artylerię, miotacze min, ciężkie działo kolejowe 605 mm.
Wobec niemożliwości osiągnięcia zamierzonych celów w pierwszych dniach Powstania, oddziały mokotowskie z konieczności zmuszone były przejść do obrony, przeprowadzając jedynie natarcia na pojedyńze obiekty bronione prze Niemców, bądź kontratakując nacierającego wroga.
Stan posiadania obrońców Mokotowa biegł: od północy wzdłuż ulicy Madalińskiego, od zachodu przez Aleję Niepodległości, od południa przez ulicę Woronicza, a na Dolnym Mokotowie od wschodu wzdłuż ulicy Czerniakowskiej.
W drugiej połowie września sytuacja obrońców Mokotowa stała się krytyczna. Krucho było z amunicją, coraz gorzej z żywnością, kończyły się skromne zapasy i po jarzyny trzeba było wychodzić daleko poza linie obrony. Wśród krzaków pomidorów i kartofli leżeli zabici. Zaczęla się szerzyć wśród żołnierzy czrwonka i tyfus. Nie było ich gdzie pomieścić; pielęgniarki i lekarze padali ze zmęczenia. Niemal każda kompania dzięki ofiarności i poświęceniu sanitariatu starała się uruchomić własny szpital. Ranni przebywając w pobliżu kolegów mieli zupełnie inne samopoczucie, ale zaczęło brakować podstawowych leków czy nawet bandaży, zastępowanych spranymi szmatami.
Mokotów czynił przygnębiające wrażenie. Na jezdniach leżało sporo ściętych uderzeniami pocisków gałęzi drzew już zupełnie ogołoconych z liści. Szkło i odłamki dachówek wlalały się na chodznikach, brzęczały kawały blachy zerwanej z dachów. Spoza czarnej siatki konarów wystawały potrzaskane kikuty domów bez szyb, często o oknach zasłoniętych kocami. Brakowało wody. Nieliczne studnie ręczne oblężone były przez potrzebujących, wyczekujących godzinami na napełnienie kubełka. Stałe ostrzeliwanie centrum dzielnicy przez granatniki z kierunku północnego przyczyniło się w niemałym stopniu do zwiększenia liczby ofiar.
W sobotę 23 września nieprzyjaciel położył na Mokotów wzmocniony ogień. Biła artyleria z Okęcia i ze wzgórza Dominikańskiego, odezwały się karabiny maszynowe z fortu oraz z Dworkowej. Słychać było warkot motorów. Niemcy przegrupowywali swe siły, szykowali się do decydującego uderzenia. Armia Radziecka i Wojsko Polskie przeszły do obrony - fakt ten był dla żołnierzy Powstania zupełnie niezrozumiały. Tego dnia definitywnie zastygł front nad Wisłą.
Kluczami po trzy maszyny nadlatywały z pobliskiego lotniska na Okęciu Stukasy, zrzucając z lotu nurkowego jednocześnie po trzy bomby 300 kg, które z przeraźliwym świstem spadały i wybuchając siały zniszczenie i śmierć. Na szczęście nie wszystkie wybuchały, sporo było niewypałów - znać w tym było rękę Polaków. Ruchy wojsk niemieckich od świtu 24 września świadczyły, że coś się szykuje. O godz. 7.00 odezwała się artyleria, ogień wzmagał się z każdą chwilą. Prawie trzy godziny trwało przygotowanie artyleryjskie, do natarcia ruszyły czołgi, za nimi piechota. Niemcy uderzyli znacznymi siłami jednocześnie z południa, zachodu i wschodu. Wyczerpani prawie dwoma miesiącami walki żołnierze Mokotowa nie byli w stanie stawić czoła przeważającym siłom wroga.
25 września dowódca dywizji ppłk "Karol" korzystając z chwili wytchnienia, kiedy powstańcy organizowali na nowo obronę przełamanych linii, przesłał drogą radiową dwa meldunki do gen. "Montera":
"... Zajmuję Al. Niepodległości, Ursynowską, Okulską, Belgijską, Madalińskiego. Mam ciągłe nawały artylerii, stukasów i goliatów; nacisk od południa i zachodu. Straty własne - 70%. Proszę o ogień wzdłuż ul. Łowickiej i Belwederskiej, Fort Mokotowski, Czeczota, Szarotki, Królikarnie i znane sowietom stanowiska artylerii. Katastrofalny stan moralny oddziałów..."
"... Melduję, że dziś wieczorem oddziały zamierzam ewakuować do Śródmieścia ... "
Wiadomość od gen. "Montera" nadeszła via Londyn drogą radiową; brzmiała ona: "... Nie godzę się z waszym zamiarem ewakuacji...", a w odręcznym rozkazie, który już nie dotarł do ppłk "Karola", wysłanym kanałami, zalecił obrońcom Mokotowa wytrwanie do ostatka.
26 września w godzinach wieczornych ppłk "Karol" i ppłk "Radosław" z niedobitkami swego zgrupowania ewakuowali się kanałami do Śródmieścia.
Jeszcze przed świtem 27 września, około godziny czwartej nad ranem, dowódca oddziałow osłonowych i p.o. dowódcy Mokotowa mjr Kazimierz Szternal "Zryw" zwołał odprawę. Uczestniczyli w niej dowódcy batalionów i niektórzy dowódcy kompanii. Zastanawiano się nad możliwościami dalszej walki. Po dłuższej, szczegółowej analizie zebrani doszli do wniosku, że:
- stan powstańców i warunki wytworzone przez zaciesnienie granic bronionego obszaru pozwalają na bój, który nie może trwać więcej jak dwie godziny,
- dalsza walka pociągnie za sobą śmierć wielu rannych i poważne straty wśród skupionej gęsto ludności cywilnej,
- nie ma mowy o przebiciu się przez linie niemieckie, ze względu na spodziewany odwet przez Niemców na rannych i ludności cywilnej.
Pułk BASZTA liczył zalednie około 9 plutonów zdolnych do walki, pułk "Waligóry" nie więcej jak trzy plutony. Żołnierz był przemęczony, wykrwawiony, a przede wszystkim nie wierzył już w jakikolwiek sens obrony. Brak amunicji, żywności, leków i środków opatrunkowych dla setek rannych, krytycznie połośnienie ludności cywilnej oraz brak jakiejkolwiek nadziei na pomoc z zewnątrz zmusiły dowództwo do wydania rozkazu zaprzestania dalszej walki.
Część oddziałów przedostała się kanałami do Śródmieścia, większa część poszła do niewoli, nielicznym udało się wyjść z miasta z ludnością cywilną.
Tak kończyła się tragedia Mokotowa.
Oddziały Mokotowskie od pierwszych chwil nie żałowały krwi, a straty jakie poniosły w toku działań sięgały częstokroć 50%. Mokotów osłaniał walczącą Warszawę od południa. Gdyby Mokotów w pierwszych dniach Powstania uległ przewadze wroga, co mu zresztą groziło, kto wie jakie byłyby losy bytwy sierpniowej i wrześniowej 1844 roku na terenie stolicy.
Po zakończeniu wojny rozsiani po świecie żołnierze pułku BASZTA licznie powracali do kraju, do Warszawy. Nieliczni tylko pozostali poza granicami Polski. Wracali, bowiem wiedzieli, że wyniszczony kraj trzeba dźwignąć z ruin i zgliszcz wojny, wracali do swoich najbliższych.
W pierwszym okresie po wojnie podejmowanie jakiejkolwiek działalności kombatanskiej okazało się niemożliwe gdyż wszelkie próby gromadzenia się byłych żołnierzy AK, nawet celem ekshumacji i organizacji pogrzebów poległych kolegów traktowane były przez władze jako działania wrogie, wielu z nas znalazlo się w więzieniach.
Wspomnienia przeżytych chwil stanowiły główny temat pierwszych wspólnych wpotkań po roku 1956, kiedy władze PRL przyznały prawa kombatanta II wojny światowej żołnierzom Armii Krajowej. Regularne zebrania zapoczątkowane w 1956 roku w ramach Klubu Środowiskowego Żołnierzy Pułku AK BASZTA umożliwiły rozpoczęcie skoordynowanej i systematycznej działalności obejmującej zbieranie danych, porządkowanie list oddziałów, opracowanie materiałów źródłowych, sporządzanie wykazów awansowanych oraz odznaczonych, jak również rannych i poległych. Sporządzono ewidencję żyjących oraz poległych żołnierzy (objęto nią około 2 tys. osób).
Inicjatorami pierwszych zebrań kombatanckich żołnierzy pułku AK BASZTA bli: Michał Juchnicki, Juliusz Nehrebecki, Jan Baum, Antoni Figura, Ludwik Kotowski, Leon Matuszewski, Henryk Przybylski, przy współudziale dowódcy pułku ppłk. Stanisława Kamińskiego.
W latach siedemdziesiątych uporządkowano i zbudowano z płyt granitowych kwaterę poległych żołnierzy pułku AK BASZTA na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Organizowane są uroczystości w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego; odbywa się uroczysty apel poległych i składanie kwiatów na grobach w kwaterze poległych na Powązkach.
27 września dla upamiętnienia zakończenia walk na Mokotowie oraz uczczenia pamięci pomordowanych i poległych odprawiane jest uroczyste nabożeństwo w Kościele św. Michała na Puławskiej, a także apel poległych i składanie kwiatów przy pomniku pomordowanych na ul. Dworkowej. Również w parku Dreszera w rocznicę zakończenia walk odbywa się uroczystość s/kadania kwiatów przy pomniku poległych i pomordowanych mieszkańców Mokotowa.
Co cztery lata organizowane są zjazdy, gdzie gromadnie spotykają się
żołnierze pułku AK BASZTA.
W 50-ta rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego została ufundowana Tablica pamiątkowa w Kościele (dziś już Sanktuarium) Matki Bożej Królowej Polskich Męczenników - w hołdzie poległym - pomordowanym żołnierzom AK i bohaterskiej ludności.
W 61 rocznicę Powstania Warszawskiego poświęciliśmy Tablicę upamiętniająca Żołnierzy Polskich poległych na wszystkich frontach II Wojny Światowej. Jej fundatorami są Pani Zofia Klimek, były żołnież Pułku AK "BASZTA" oraz Urząd Dzielnicy Praga Południe.
Co roku we wrześniu, począwszy od 1991, w naszym Sanktuarium jest sprawowana Msza św. w intencji poległych oraz zmarłych po wojnie żołnierzy AK.
- Pułk AK "Baszta" w internecie:
- Whatfor prezentuje: BASZTA