Umiłowany Ojcze Święty...
Umiłowany Ojcze Święty, niejeden raz rozważałeś te słowa i uczyłeś nas odnosić je do Pana Jezusa. Dziś, gdy czytam te słowa moje myśli i uczucia unoszę ku Tobie. Patrzę poprzez stacje telewizyjne jak niosą Twoje Ciało w uroczystym orszaku do Bazyliki Piotra, Piotrze naszych czasów. W dostojnym orszaku idą purpuraci i ten siedzący na stołeczku u Twych stóp polski kardynał krakowski, bez purpury, piuski czerwonej, który w 1700 rocznicę męczeńskiej śmierci Świętego Floriana w ubiegłym roku podarował naszej Katedrze Praskiej Relikwie Świętego Floriana, Patrona Strażaków. Dobrze nas Polaków wychowałeś. Jesteś teraz w Bazylice Świętego Piotra, a przed Tobą przechodzą setki tysięcy ludzi, oddając Ci swój głęboki szacunek i żegnając się z Tobą. Nasz Dobry Pasterzu, nasz Dobry Ojcze. Powiedzieć Tobie dziękujemy Ci za wszystko, to stanowczo za mało. W Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie odprawiłeś ostatnią w Ojczyźnie podczas naszych wspólnych pielgrzymek Mszę św., prosiłeś, byśmy pamiętali o Tobie w modlitwie za Twojego życia i po Twojej śmierci. Możesz być pewien, że tak będzie i teraz i zawsze, tam i wszędzie. Gdy upływał dzień 18 czerwca 1983 roku, a dzień ten spędzałeś w swojej i naszej Ojczyźnie, razem z nami, powiedziałeś do ludzi młodych i do nas wszystkich na Jasnej Górze: „Co to znaczy: czuwam? To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawić, przezwyciężając je w sobie. To taka bardzo podstawowa sprawa, której nigdy nie można pomniejszyć, zepchnąć na dalszy plan. Nie, Nie! Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy się łatwo z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza, jeżeli tak postępują inni. Moi drodzy przyjaciele! Należy położyć zdecydowaną zaporę demoralizacji – zaporę tym wadom społecznym, których ja tu nie będę wymieniał po imieniu, ale o których Wy sami doskonale wiecie. Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. Doświadczenia historyczne mówią nam o tym, ile kosztowała cały naród okresowa demoralizacja”.
Umiłowany Ojcze Święty, przez wieki będziemy słyszeć Twój głos w naszych sercach. Ciągnąłeś nas w górę – całym sobą, uczyłeś, ale i dzieliłeś się z nami całym sobą. W ostatniej katechezie, w ostatniej Pielgrzymce Twojego życia, w cierpieniu i umieraniu pozwoliłeś nam wszystkim uczestniczyć. W niebie Twoje serce teraz u boku Ojca Niebieskiego bije radością, ale tu na ziemi dalej darzysz nas swoją miłością. My wiemy: teraz mamy Twoje słowa umieścić w swych sercach i ponieść je w świat poprzez nasze życie, poprzez nasze czyny, to jest wobec Boga i Ciebie Umiłowany Ojcze Święty nasz obowiązek. Wołałeś na Placu Zwycięstwa: Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. I stało się tak. Dziś my wołając o Ducha Świętego wołamy także do Ciebie nasz Ojcze: bądź z nami na zawsze, a Twój Duch niech zstąpi i pomoże odnowić oblicze tej ziemi i serce każdego z nas.
Ksiądz Prałat Krzysztof Jackowski
Proboszcz Parafii Matki Bożej
Królowej Polskich Męczenników
Tekst i zdjęcia pochodzą ze strony http://www.mieszkaniec.pl